W czasach, w których przyszło nam dzisiaj funkcjonować wszelka aktywność fizyczna wykonywana poza miejscem zamieszkania jest niedozwolona. Nie trzeba zatem tłumaczyć, że zamknięte muszą być także wszelkie siłownie i kluby fitness. Zakaz ten jednak próbował obejść jeden z właścicieli siłowni w Wągrowcu. Nie udało mu się.
W dobie narodowej kwarantanny, wielu ludzi musiało zrezygnować z przyjętych nawyków, którymi dla wielu były regularne ćwiczenia. Ludzie aktywni doskonale wiedzą, że rezygnacja z takich nawyków jest bardzo trudna. Dlatego też znaleźli się chętni, by korzystać z jednego z klubów w Wągrowcu.
Jak wpuszczano do klubu?
Jak poinformował sierż. sztab. Dominik Zieliński z KPP w Wągrowcu, jeden z właścicieli miejscowej siłowni próbował obejść zakaz funkcjonowania tego typu działalności i normalnie przyjmował klientów. Jak to zrobił?
Otóż, obkleił on wszystkie dostępne w klubie okna, żeby zabezpieczyć widok z zewnątrz. Klientów natomiast wpuszczał do klubu po umówionym zapukaniu do drzwi. Kiedy mieszkańcy Wągrowca zorientowali się w procederze, powiadomili policję.
Ta od razu udała się do wskazanej siłowni. Tam policjanci weszli do pomieszczenia, gdzie nikogo nie znaleźli. Okazało się, że jeden z klientów korzystających z siłowni został wypuszczony tylnymi drzwiami i zatrzymany przez drugą ekipę policjantów. Funkcjonariusze prawa czekali już przed wejściem do siłowni. Co prawda mężczyzna próbował tłumaczyć, że jedynie dbał o konwersację sprzętu, ale wobec licznych zgłoszeń mieszkańców, jego tłumaczenia wydawały się niewiarygodne.
Co czeka właściciela siłowni?
Właściciel siłowni, który w sprytny sposób próbował obejść zakaz funkcjonowania tego typu obiektów odpowie teraz za złamanie prawa przed sądem.
Od 31 marca funkcjonuje bowiem Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, w związku z wystąpieniem stanu epidemii. Zgodnie z tym działalność, którą prowadził przedsiębiorca jest na okres kwarantanny zabroniona.
Teraz właściciela siłowni w Wągrowcu czeka albo spora kara finansowa (mówi się o mandacie między 10-40 tysięcy złotych) lub kara ograniczenia wolności.
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.