Żona pewnego mężczyzny dowiedziała się o swoim nowotworze w 2011 r. Postanowiła napisać do męża list, w którym zawarła trzy życzenia do swojego męża. Warunek miała jeden, list mógł zostać odczytany dopiero w momencie, gdy jej ukochany znajdzie sobie nową miłość.
Żona nie miała szans na przeżycie
Helen z Nowego Jorku od pewnego czasu czuła się coraz gorzej. W końcu żona Davida zdecydowała się wybrać do lekarza, było jednak dużo za późno. Diagnoza była jednocześnie wyrokiem. Okazało się, że choruje na raka jajników. W dodatku było to już zaawansowane stadium choroby.
Jeszcze przed swoją śmiercią Helen postanowiła zdobyć się na wielki gest i napisała list do swojego męża, który przekazała przyjacielowi rodziny. Zastrzegła jednak, że ma zostać przekazany stacji radiowej i można go otworzyć dopiero jak David pozbiera się po jej odejściu i odnajdzie nową kobietę.
Mąż był w szoku
Po ponad dwóch latach David postanowił oświadczyć się nowej miłości i właśnie wtedy pod pretekstem zwabiony go do siedziby nowojorskiego radia. Zamiast anonimowych pozdrowień, został odczytany list zmarłej Helen. Jej słowa doprowadziły wszystkich do łez.
– Kiedy czytacie ten list, ja przegrałam już walkę z nowotworem. Napisałam go, bo mam życzenie dla Davida, chłopców, pewnej kobiety i jej rodziny, jeśli ją ma. Chcę, by wiedzieli, że bardzo ich kocham. Mam nadzieję, że możecie uczynić dla mnie coś, co może zmienić ich życie i pomóc być razem na zawsze. – napisała żona Davida.
Helen dodała ponadto trzy życzenia, które chciała, żeby zostały spełnione. Pierwszym z nich był weekend dla nowej partnerki jej męża, drugim wspaniała podróż dla całej rodziny, a trzecim wielkie przyjęcia w podzięce osobom, które sprawowały nad nią opiekę w trakcie choroby.
Stacja radiowa Star postanowiła spełnić życzenie zmarłej kobiecie i zorganizowała wycieczkę dla całej rodziny do Disneylandu. Historia Helen obiegła cały świat. Zainspirowała wielu ludzi, którzy podziwiają jej piękną postawę, pomimo zbliżającej się śmierci.
Źródło: TVN24
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.