Widal.plwojnaPolska armia się wzmacnia! Co kupiło Polskie Wojsko?

Polska armia się wzmacnia! Co kupiło Polskie Wojsko?

Polska armia się wzmacnia! Co kupiło Polskie Wojsko?
Foto: Kancelaria Sejmu, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

Wojna w Ukrainie otworzyła oczy wielu ludziom i uświadomiła powagę sytuacji. W związku z tym coraz śmielej mówi się o wzmocnieniu sił zbrojnych. Za słowami idą natomiast czyny – polska armia rusza na odważne zakupy i podejmuje niestandardowe działania. Zapraszamy na tekst red. Jakuba Wójtowicza z SymvolMedia!


Polska zbroi się, aby być największą armią w Europie

Ogłoszone przez Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka plany zakupów sprzętu wojskowego zaskakują komentatorów swoim rozmachem. Oprócz zapowiadanych już wcześniej 500 amerykańskich mobilnych wyrzutni rakiet Himars, pod koniec lipca MON zatwierdził umowy na dostawy uzbrojenia z Koreą Południową. W ich efekcie stan polskiego wojska ma się zwiększyć o łącznie aż 800 czołgów, 600 armatohaubic oraz 48 myśliwców.

Jakość koreańskiego sprzętu

Największym i kluczowym zakupem zdaje się być pozyskanie 800 czołgów K2 „Black Panther”. Są to bardzo nowoczesne czołgi, jedne z najnowszych na świecie, naszpikowane nowoczesnymi technologiami. Czołg K2 jest często porównywany do niemieckiego Leoparda 2, którego różne wersje są wykorzystywane przez państwa europejskie, np. Polskę. K2 jest lżejszy od Leoparda, ale posiada taką samą jednostkę napędową, co daje lepszy stosunek masy do manewrowości. Dzięki zastosowaniu mechanizmu automatycznego ładowania armaty ma mniejszą, bo 3-osobową załogę. Jednak czołg ten, z racji swojego zaawansowania, jest drogi jak na warunki rynku. Oprócz polskiej armii nad zakupem tych czołgów zastanawia się też norweska.

Kontrowersje wzbudziły plany zakupu haubic K9 Thunder, w pierwszym rzucie w liczbie 48, by dotrzeć do liczby 600 wozów. Krytyka dotyczy tego, że Polska posiada produkowane przez siebie haubice Krab, oparte na tym samym podwoziu. Wykazały się one dużą jakością bojową w walkach w Ukrainie i niektórzy twierdzą, że są lepsze od koreańskich K9. Pojawia się pytanie, dlaczego armia polska ma zamawiać cudzy sprzęt, zamiast produkować własny sprawdzony. Minister Błaszczak odpowiada, że zakupy w Korei są motywowane chęcią jak najszybszego podwyższenia zdolności obronnych Polski w jak najkrótszym czasie. Wielu zagranicznych partnerów nie byłoby w stanie tych celów zaspokoić.

Filozofię tę najlepiej widać również w planach zakupu 48 myśliwców FA-50. Jakościowo bowiem znacznie odstają od polskiej floty myśliwców F-16, które będąc myśliwcami czwartej generacji, ustępują coraz bardziej upowszechnianym przez siły zbrojne krajów świata – w tym tych mogących nam zagrozić – nowoczesnych myśliwców piątej generacji. FA-50 to lekki i mały, a przez to mniej wydajny niż F-16 myśliwiec wielozadaniowy szkolno-bojowy, gdzie złośliwi mogliby powiedzieć, że jego zdolność bojowa jest w ogóle drugorzędna. Minister Błaszczak komentuje to jednak tak, że w związku z tym, iż amerykański producent F-16 nie jest teraz zdolny do dostarczenia tych maszyn, jako że jest skupiony na realizacji zamówień myśliwców F-35, to wybór koreańskich FA-50 był motywowany właśnie ich szybką dostępnością. Będą mogły one zastąpić wysłane na Ukrainę Migi-29. Ponadto Polska posiada już odpowiednią infrastrukturę gotową do zaadoptowania pod FA-50 które same swoim projektem bazują na F-16.

Czy nie za ambitne te plany?

Polska posiada obecnie największe siły pancerne w Europie. Posiada prawie trzykrotnie więcej czołgów, niż trzy największe siły Europy – ponad 700 polskich czołgów, przy niemieckich 266, brytyjskich 227 i francuskich 222. Na papierze liczniejsze siły posiada Grecja – 1228 maszyn – jednak część z nich pamięta nawet wczesną zimną wojnę. Przed wojną polskie siły pancerne składały się z nowoczesnych czołgów III Generacji niemieckich 249 Leopardów w wersjach A4, A5 i PL oraz starszych 533 poradzieckich czołgów T-72, w tym 232 zmodernizowanych do standardu PT-91 Twardy. Do tego doliczyć trzeba będzie zamówionych z ameryki 250 M1 Abrams.

Pierwsze 180 czołgów K2 Black Panther ma dotrzeć do Polski jeszcze w tym roku i prawdopodobnie mają one zastąpić przekazane Ukrainie czołgi T-72.

Jak pokazuje wojna w Ukraine, artyleria dalekiego zasięgu wraca do łask i zdaje się być kluczowa w przedłużających się walkach na wyczerpanie. Polska artyleria jest w większości przestarzała, pamiętająca czasy radzieckie, za wyjątkiem nowoczesnych haubic Krab i moździerzy Rak. Jeśli polska armia pozyska 500 wyrzutni rakiet Himars, to wymieni stare nieprecyzyjne Grady i Langusty na pojazdy, które jak się okazuje mogą być jednymi z kluczowych elementów przewagi ogniowej. Razem z jakością wojsk rakietowych zwiększy się ich ilość ponad dwukrotnie. Planowane 600 haubic K9 zwiększy liczbę polskich armatohaubic również dwukrotnie.

Od 2026 roku kolejne z planowanych 800 czołgów K2 i haubic K9 ma już być produkowane w Polsce w standardzie przystosowanym do warunków polskich i wymagań NATO.

Polska armia ma swoją piętę achillesową?

Nadal jednak najsłabszym elementem polskich sił zbrojnych będą ich Siły Powietrzne. Utrzymanie przewagi powietrznej nad swoimi wojskami oraz możliwość wyprowadzania uderzeń na pozycje wroga jest kluczowe na współczesnym polu walki. Nawet najsilniejsza armia świata przegra, jeśli niebo nad nią nie będzie bezpieczne.

48 wielozadaniowych myśliwców F-16, przy oddaniu prawdopodobnie wszystkich 29 myśliwców mig-29 Ukrainie, nawet jeśli dodać do nich nowoczesne myśliwce piątej generacji w liczbie 32 F-35 oraz 48 FA-50, wciąż przedstawiają się mizernie na tle innych państw Europy. Zwłaszcza że Polskie Siły Powietrzne oprócz strzeżenia nieba nad Polską, w ramach sojuszu NATO, są również zobowiązane do ochrony nieba nad krajami bałtyckimi.

Dla porównania (polska armia na tle innych):

Polska:

  • Czołgi: 782 (+250 M1 Abrams +180-800 K2 Black Panther)
  • Myśliwce: 77 (+32 F-35 +48 FA-50)
  • Haubice: 410 (+48-600 K9)
  • Wyrzutnie rakietowe: 179 (+20-500 HIMARS)

Niemcy:

  • Czołgi – 266
  • Myśliwce – 140
  • Haubice – 108
  • Wyrzutnie rakietowe – 38

Wielka Brytania:

  • Czołgi – 227
  • Myśliwce – 200
  • Haubice – 203
  • Wyrzutnie rakietowe – 35

Francja:

  • Czołgi – 222
  • Myśliwce – 150
  • Haubice – 108
  • Wyrzutnie rakietowe – 38

Jednak żeby móc wykorzystać tak duże ilości sprzętu, Polska musi zwiększyć liczbę aktywnego personelu sił zbrojnych. MON planuje szereg działań mających zachęcić do wstąpienia do Sił Zbrojnych oraz planuje stworzyć czwartą dywizję lądowych sił zbrojnych.

Po zestawieniu liczb Polski z Francją, Brytanią i Niemcami zaskakiwać może dysproporcja. Polska już posiada znacznie większe ilości sprzętu względem trzech największych sił zbrojnych Europy. Różnicę tę planuje jeszcze bardziej powiększyć. Ponadto warto zwrócić uwagę, że Polska nie kupuje cudzego używanego sprzętu, jak to często miało miejsce po transformacji systemowej. Teraz jest to najnowocześniejszy i potencjalnie jeden z najlepszych sprzętów dostępnych na rynku dorównujący jakościowo pozostałym największym siłom zbrojnym. Polskie Siły Powietrzne pozostają daleko w tyle ilościowo i jakościowo. Warto jednak zauważyć, że modernizacja i zakup nowych myśliwców to jedno z najtrudniejszych i najdroższych zadań.

Czy tak duże wydatki polskiej armii są konieczne?

Mogą zaskakiwać te liczby. Wywołują one kontrowersje i tworzą pytania – po co tyle sprzętu? Jeśli największe armie Europy mają kilkukrotnie mniejsze wojska, to czy nie jest to niepotrzebny wydatek?

Faktem jest, że polska armia w swych planach bardzo odstaje od europejskich standardów militarnych. Tymczasem planuje mieć wręcz przytłaczającą przewagę. Niestety, to co pokazuje wojna w Ukrainie, to być może to, że standardy europejskie nie mają odzwierciedlenia w rzeczywistości.

Wojna w Ukrainie trwa już 7 miesięcy. Ciężko jest zweryfikować dokładnie straty w sprzęcie zarówno po stronie Ukrainy, jak i Rosji. Obie strony chętnie zawyżają straty wroga, a swoje zaniżają. Jednak dostrzec można kluczową informację z wszystkich tych doniesień. Straty w sprzęcie są liczone w setkach. Obie strony straciły tysiące żołnierzy, setki myśliwców, setki, jeśli nie już tysiące czołgów i pojazdów artyleryjskich. A to tylko same straty. Aby toczyć tę wojnę dalej, obie strony potrzebują jeszcze więcej czołgów, armat, rakiet i samolotów, by dalej móc stawiać opór. Jeszcze więcej, by móc zastąpić dotychczasowe straty. Jeszcze więcej, by odbić zabrane ziemie.