Zamknięcie szkół 20 października? Ministerstwo zabrało głos w sprawie

Zamknięcie szkół 20 października. W ostatnim czasie właśnie taka informacja pojawiła się w mediach. Decyzja o zamknięciu szkół w czasie gdy dzienny przyrost zakażeń przekracza kilka tysięcy jest kolejnym, nieuniknionym krokiem.

Wielu uczniów i rodziców z niepokojem przygotowuje się do kolejnego dnia w szkole. Ministerstwo Edukacji Narodowej zabrało głos w sprawie i odniosło się do spekulacji odnośnie zamknięcia szkół.

Zamknięcie szkół 20 października

Zamknięcie szkół 20 października. Takie plotki pojawiły się jakiś czas temu. Naukowcy nie mają wątpliwości, że na koniec epidemii musimy jeszcze długo poczekać. Mimo to, szkoły działają cały czas. Rodzice oraz dzieci są zestresowani faktem, że codziennie ryzykują zakażenie.

Zbliżająca się jesienna i zimowa pogoda nie sprzyja także wietrzeniu sal lekcyjnych a osoby sprzątające nie radzą sobie z wymogami dezynfekcji, które muszą być stosowane. Dlatego też zagrożenie wirusem nie maleje.

Jakiś czas temu w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że od 20 października szkoły będą zamknięte. Na portalu widniał wpis o treści:

Funkcjonowanie szkół i placówek oświatowych dnia 20 października 2020 zostaje zawieszona z powodu powstania nowych ognisk koronawirusa. Zawieszenie potrwa do końca pandemii w państwie. Oficjalnie na jutrzejszej konferencji zostanie ogłoszona ta informacja.

Ministerstwo Edukacji Narodowej zabrało głos w sprawie

Ministerstwo Edukacji Narodowej zabrało głos w sprawie i postanowiło odnieść się do informacji. Na Facebookowym profilu MEN pojawił się wpis tłumacząc spekulacje:

Dementujemy! Nie ma decyzji, aby od 20 października zawiesić wszystkie zajęcia stacjonarne w szkołach. Blisko 99 proc. szkół i placówek w Polsce pracuje stacjonarnie. Tylko w około 1 proc. prowadzone jest nauczanie zdalne lub mieszane. Ta grafika to #fakenews.

MEN poinformowało także, że plotki pojawiające się w Internecie są nieprawdziwe i jak narazie nie planuje się zamknięcia placówek oświatowych.

Jednak wirusolodzy i lekarze są zgodni, co do tego, że to właśnie funkcjonowanie placówek dydaktycznych jest jednym z głównym czynników rozprzestrzeniania się wirusa. 

Dr Jakub Zieliński z Zespołu Modelu Epidemiologicznego ICM Uniwersytetu Warszawskiego uważa, że źródłem większości zakażeń w Polsce są właśnie dzieci:

Tracimy w tej chwili trochę kontrolę nad rozwojem epidemii. W dwóch przypadkach na trzy nie znamy źródła zakażenia chorego. Wiemy jednak, że w dużej mierze są nimi dzieci w szkołach. Dzieci zakażają rodziców i dziadków. I nagle gdzieś indziej ten wirus wybucha i nie jest to wiązane zupełnie z zakażeniem w placówce.