Włochy zastosowały dużo środków zapobiegawczych, żeby powstrzymać szalejącą epidemię koronawirusa w tym mieście. Na razie nie widać większych efektów tych działań. Zgonów wciąż przybywa, sytuacja jest dramatyczna.
Od początku kryzysu epidemicznego, który trwa tam już ponad miesiąć, wyleczono 10,3 tys. chorych. Od środy do zdrowia powróciło prawie tysiąc osób. To wciąż za mało, żeby powiedzieć o przełomie.
Włochy wciąż nie mogą sobie poradzić
Włochy poinformowały o kolejnych chorych i śmierciach spowodowanych koronawirusem. Liczba zakażonych przekroczyła już 80 tysięcy, zmarło do tej pory ponad 8 tysięcy zarażonych. Jest to najwyższy wynik na świecie. Mało tego, to stanowi blisko 1/3 zgonów w skali całego świata.
W związku z pogarszającą się sytuacją włoski rząd parę dni temu postanowił zwiększyć zakres kar dla łamiących kwarantannę. Kara od roku do pięciu lat więzienia za złamanie kwarantanny przez osobę zakażoną koronawirusem stała się tam faktem. Weszła w życie specjalnym dekrecie wydanym przez polski rząd.
Włosi nie potraktowali sprawy pandemii poważnie
Początkowo Włosi totalnie zlekceważyli koronawirusa. Kiedy odwołano zajęcia w szkołach, a niektórzy dostali dni wolne od pracy, wielu mieszkańców Półwyspu Apenińskiego postanowili wyjechać na narty w Alpy albo oddali się odpoczywaniu w kawiarniach czy trattoriach.
Wirus COVID-19 dzięki temu rozwinął się w zastraszającym tempie. Włosi zdali sobie z tego sprawę, kiedy było już za późno. Co chwile możemy przeczytać przerażające relacje z tego kraju o kolejnych ofiarach. Doszło do takiej sytuacji, że niektórzy mieszkający we Włoszech ludzie twierdzą, że lekarze nie mają szans uratować wszystkich i muszą wybierać kto przeżyje. Nazwanie tego makabryczną sytuacją nie jest przesadą.
Na świecie do tej pory zachorowało ponad pół miliona osób, z czego zmarło prawie 25 tysięcy ludzi. Na ten moment została mała liczba krajów, w których nie stwierdzono choćby jednego zarażonego.
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.