Borys Tynka to Polak, który stał się jednym z najbardziej znanych wolontariuszy w Odessie. Zakochany w mieście na południu Ukrainy, od kilku lat studiuje jego kulturę i historię. Borys wydał własny przewodnik po Odessie, a także został certyfikowanym przewodnikiem miejskim. Czy to symbol zwycięstwa Ukrainy nad Rosją?
Co robił wcześniej?
Jeszcze latem ubiegłego roku prowadził wycieczki dla polskich turystów, a teraz – od prawie pięciu miesięcy – mieszka w Odessie i aktywnie pomaga Siłom Zbrojnym. Wie, czego ukraińscy żołnierze potrzebują w newralgicznych lokalizacjach. Rozumie, że pomocy humanitarnej podczas wojny nigdy za wiele. Ostatnio życie Borysa jest więc nieustannym wyzwaniem. I przyjmuje to wyzwanie. Ale nawet ten zawsze pozytywny i uśmiechnięty człowiek przyznaje, że czasami jest przestraszony i obolały do łez.
23 lutego przyjechałem do Odessy w interesach. Po kilku dniach otrzymałem telefon z konsulatu proponujący ewakuację. Nie powiem, że się nie bałem. Wybuchy bomb i rakiet nad głową nie mogą nie przerażać. Ale zrozumiałem, że nie będę mógł normalnie żyć w bezpiecznej Polsce w czasie, gdy na Ukrainie jest wojna. Wiedząc, że mogę się przydać, ale uciekłem. Nie miałem planu, to samo się wydarzyło. A wszystko zaczęło się od Krakowa. Moi polscy turyści zaczęli mnie pytać, co mogliby zrobić, aby pomóc, co jest potrzebne itp. W ogóle był to niesamowity czas: Ukraińcy inspirowali mnie swoją odwagą oraz byłem dumny z Polaków, którzy oddali się pomocy. Ja byłem tylko małym trybikiem…
Borys to wyjątkowo skromny człowiek i jednocześnie symbol
Borys wielokrotnie powtarza, że nie zrobił nic specjalnego i nie robi tego. Ale dzięki jego uporowi, jeden po drugim, do Odessy przyjeżdżały samochody z lekarstwami, odzież termiczna, kołowroty, śpiwory, krótkofalówki… W Polsce przyjaciele i znajomi Borysa kupili wszystko, czego Ukraińcy potrzebowali. Następnie wysłali to na rumuńsko-ukraińską granicę, gdzie na Borysa czekały już samochody. Borys Tynka zabrał na front bezcenne prezenty.
W tym czasie mężczyzna dwukrotnie przyjeżdżał do rodzinnego Krakowa, ale nie przebywał w mieście dłużej niż tydzień, bo wie, że czekają na niego na Ukrainie. Dla mieszkańców Odessy Borys stał się jednym z symboli przyszłego zwycięstwa – jego wiara w Ukrainę i Ukraińców.
Zachęcamy do przeczytania innych tekstów na Facebooku SymvolMedia!
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.