Widal.plOgólneRekordowa liczba zgonów we Włoszech. Najgorsze ma dopiero nadejść

Rekordowa liczba zgonów we Włoszech. Najgorsze ma dopiero nadejść

Koronawirus we Włoszech wciąż się rozwija. Początkowo przez ostatnie trzy dni malała liczba nowych zachorowań. Niestety wczoraj nadszedł “czarny piątek”. Liczba zakażonych wzrosła o ponad 4 tysiące osób. Taki wynik już zdarzał się w tym kraju. Rekord padł w ilości śmierci z powodu zarazy.

Wczoraj zmarło prawie tysiąc osób. Łączna liczba śmierci we Włoszech wynosi już ponad 9 tysięcy. Wciąż ta ilość rośnie i na pewno przekroczy 10 tysięcy.

Koronawirus we Włoszech nie osiągnął apogeum

Prezes krajowego Instytutu Zdrowia Silvio Brusaferro przyznał, że koronawirus we Włoszech jeszcze nie osiągnął nawet punktu kulminacyjnego.

Nie łudźmy się, że możemy poluzować środki ograniczające rozprzestrzenianie się wirusa. Są obszary kraju, w których rozprzestrzenianie jest silne, to Lombardia oraz część Piemontu i Veneto. Chcę wyrazić się jasno. Nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu, nie minęliśmy go. Mamy oznaki spowolnienia, które sprawiają, że zakładamy, że jesteśmy blisko. Oznacza to, że podjęte środki przynoszą efekty.

Nie są to dobre informacje dla tego kraju, który najmocniej poczuł skutki pandemii koronawirusa. Do tej pory stwierdzono tam prawie 90 tysięcy przypadków zakażenia. Na całym świecie stwierdzono już pół miliona zachorowań, zmarło ponad 25 tysięcy osób. Pandemia rozpoczęła się w grudniu w chińskim mieście Wuhan. Azjatycki kraj dopiero powoli wraca do normalności.

Włosi początkowo zignorowali zagrożenie

Początkowo Włosi totalnie zlekceważyli koronawirusa. Kiedy odwołano zajęcia w szkołach, a duża liczba obywateli dostała dni wolne od pracy, wielu mieszkańców Półwyspu Apenińskiego postanowiło wyjechać na narty w Alpy albo spędzali czas w popularnych kawiarniach czy trattoriach.

Wirus COVID-19 dzięki temu rozwinął się w zastraszającym tempie. Włosi zdali sobie z tego sprawę, kiedy było już za późno. Co chwile możemy przeczytać przerażające relacje z tego kraju o kolejnych ofiarach. Doszło do takiej sytuacji, że niektórzy mieszkający we Włoszech ludzie twierdzą, że lekarze nie mają szans uratować wszystkich i muszą wybierać kto przeżyje. Wciąż brakuje miejsc w kostnicach i krematoriach. Nazwanie tego makabryczną sytuacją nie jest przesadą.