Kilka względnie ciepłych tygodni było początkowo uważanych za powód do teoretycznie uzasadnionego, acz – w niektórych przypadkach – zbyt daleko idącego optymizmu. Przecież jeszcze latem cała Europa drżała przed perspektywą najciężej od lat zimy, która – ze względu na wojnę energetyczną między UE a Rosją – miałaby spustoszyć portfele mieszkańców na niemal całym kontynencie. I choć taki scenariusz ciągle nie może zostać wykluczony, pojawiają się liczne opinie o potencjalnie korzystnym scenariuszu. Scenariuszu, który odczuwamy – dosłownie – na własnej skórze.
Brak zbyt wysokiego zapotrzebowania na ogrzewanie gospodarstw domowych powoduje opóźnienie rozpoczęcia sezonu grzewczego, a to z kolei zmniejsza popyt na gaz i – przynajmniej na razie – nie pozwala nam odczuć ewentualnych skutków jego niedoboru.
Co warte podkreślenia, ważni politycy szczebla międzynarodowego apelowali do społeczeństwa o dostosowanie się do całej sytuacji i ograniczenie zużycia gazu. Początkowo wielu komentatorów zdawało się traktować takie wypowiedzi w kategorii czegoś, co pomoże wyłącznie w symbolicznym, a niekoniecznie realnym wymiarze. Jak się jednak okazuje, liczba osób podchodzących do tego na poważnie wystarczyła do wygrania pierwszego etapu energetycznej wojny.
Gdyby kolejne zapowiedzi się sprawdziły i faktycznie najbliższa zima nie przyniosłaby ostrych mrozów, Europa da sobie jeszcze więcej czasu na stworzenie alternatywnych źródeł energii. Wtedy przystąpi do następnej walki wzmocniona o kolejne oręże.
W meczu “Putin vs Pogoda” po kilku minutach mamy wynik 0:1. Tak, nawet pogoda nie oszczędziła taktyki rosyjskiego dyktatora.
Zapraszamy na Instagrama SymvolMedia!
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.