Posłowie boją się przyjechać na obrady Sejmu RP. Wszystko z powodu koronawirusa. Pomysł partii rządzącej o głosowaniu online został odrzucony przez polityków Platformy Obywatelskiej i Konfederacji. Ich zdaniem głosowanie sejmu przez internet nie jest zgodne z Konstytucją RP.
Niepewna jest frekwencja po stronie największego klubu w Sejmie. Wiadomo, że koronawirusa wykryto u dwóch posłów PiS. Minister Środowiska Michała Woś i poseł Edward Siarka pozostają pod kontrolą lekarzy.
Posłowie boją się przyjechać do sejmu
Z inicjatywą PiS o przegłosowaniu przez internet możliwości głosowania online, zgodziły się kluby PSL oraz Lewicy. Przeciwko była Koalicja Obywatelska oraz koło poselskie Konfederacji. Ich decyzja zaważyła na tym, że w czwartek w Sejmie RP pojawi się kilkaset osób.
Posłowie mają być rozstawieni kilku salach, mają mieć do dyspozycji maseczki i środki do dezynfekcji. Natomiast czas przyjęcia zmiany regulaminu jest maksymalnie skrócony. Nowe przepisy umożliwią zdalne głosowanie i obrady przez internet w czasie epidemii. Celem ma być uniknięcie zbiorowego zakażenia parlamentarzystów i pracowników Kancelarii Sejmu.
Już wiadomo, że obrady odbędą się w okrojonym składzie. Po prostu posłowie boją się zarażenia. Wielu parlamentarzystów już zapowiedziało, że się nie pojawi dzisiaj w parlamencie.
Około 10-15 osób nie będzie. To są osoby, które przeszły choroby onkologiczne, są po chemioterapii, albo mają partnerów, którzy są chorzy. Jeśli ktoś jest w ciąży, to oczywiście też się nie pojawi.
– zakomunikował Onetowi, Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy.
Uważamy, że PO bierze odpowiedzialność za każdą osobę, która w trakcie tego posiedzenia zarazi się koronawirusem. To, co zrobili Borys Budka i Małgorzata Kidawa-Błońska, jest działaniem antypaństwowym
– zaatakował szefostwo PO Gawkowski.
Posłowie nie mogą, a zwykli Polacy muszą iść do pracy
Spór pomiędzy politykami o pojawieniu się dziś w Sejmie zniesmaczył pewną część Polaków, którzy muszą pojawiać się w pracy.
W czym jestem gorszy od posła? W moim zakładzie pracuje 300 osób i też mogę się od kogoś zarazić.
– pisze jeden z internautów.
Trudno się z nim nie zgodzić. Jednak nie wiadomo jak funkcjonowałoby państwo, gdyby większość rządzących zaraziłoby się wirusem COVID-19.
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.