Mężczyzna, który przeszedł wstępny test na obecność koronawirusa na lotnisku, został puszczony do domu na kwarantannę. Problem polegał na tym, że dom 34-latka znajdował się 120 km dalej. Uznał, że nie może użyć komunikacji publicznej, żeby nie narazić innych pasażerów. Postanowił iść pieszo.
Podróż trwała 3 dni. Mężczyzna podczas swojej wędrówki adoptował nawet psa. Jego historia w szybkim czasie obiegła internet.
Mężczyzna zdobył się na heroiczny czyn
Alixson Mangundok, który wrócił z Japonii, obawiał się, że może nosić koronawirusa i postanowił nie korzystać z transportu publicznego. Podczas swojej podróży pojawił się pies i zaczął za nim podążać. Pod wrażeniem jego lojalności Alixson nazwał zwierzę Hachiko i je adoptował. Mężczyzna pracował w Japonii i postanowił wrócić do domu.
Po dotarciu na międzynarodowe lotnisko Kota Kinabalu zostałem poddany badaniu przesiewowemu i chociaż pracownicy służby zdrowia stwierdzili, że nic mi nie jest i nie wykazywałem żadnych objawów wirusa, to zostałem poproszony o udanie się do szpitala Queen Elizabeth w celu przeprowadzenia dokładniejszych badań.
– powiedział mediom mężczyzna.
Ale potem powiedziano mi, że mogę poddać się kwarantannie w domu, więc aby uniknąć ryzyka dla nikogo, postanowiłem przejść całą drogę do Kota Marudu, ponieważ jestem przyzwyczajony do spacerów przez wiele dni.
– dodaje 34-latek.
Podróż trwała łącznie 3 dni
Alixson zatrzymał się w rozmaitych sklepach i kupował puszki sardynek oraz wodę dla Hachiko, ale sam nic nie jadł, ponieważ nie miał apetytu z powodu zmęczenia. Pod koniec podróży spotkał na drodze jadącego autem brata, ale ten go nie rozpoznał z powodu psa.
W tym momencie myślę, że wszyscy się o mnie martwili. Mój telefon był rozładowany od dwóch dni i nie otrzymali ode mnie wiadomości od momentu przylotu.
Po dotarciu do domu mężczyzna postanowił nie witać się z rodziną i razem z psem zamieszkał w chatce w lesie. Tam oczekuje na wyniki testu na obecność koronawirusa. Nie czuje do tej pory żadnych objawów, więc jest dobrej myśli. Nie może się również doczekać spotkania ze swoją dwójką dzieci.
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.