Biedronka to sklep, który w czasach pandemii koronawirusa przeżywa oblężenie. Zwłaszcza po wprowadzeniu dodatkowych obostrzeń o ograniczeniu osób przebywających na jeden moment w sklepie. Sieć postanowiła, że wydłuży czas pracy i teraz Biedronki są otwarte od 6 do 24, natomiast od 7 kwietnia mają być otwarte całodobowo.
Jest to duże ułatwienie dla kupujących, ale spory problem dla pracowników, którzy odczuwają trudy obecnej sytuacji bardziej od większości ludzi. Już teraz dyskonty oferują nowe miejsca pracy, ponieważ stany kadrowe są zbyt niskie.
Biedronka przeżywa oblężenie klientów
W internecie pojawił się apel jednego z pracowników tego sklepu, który wprost mówi o ostatnim zachowanie klientów. Zdaniem pana Pawła wielu Polaków nie przestrzega zaleceń sanitarnych.
Nie wiem czy ten wpis nazwać apelem, ale to co widzę na codzień w Biedronce woła o pomstę do nieba. Ludzie! Czy Wy musicie naprawdę doświadczyć osobistej tragedii by w końcu się opamiętać? Dlaczego? Dlaczego traktujecie Biedronkę jako wymówkę wyjścia z domu? Przychodzicie po 1-2 pierdoły jak chipsy czy baton i większość z Was za nic ma zasady, które są tak ważne w ten trudny czas. Nie korzystacie z dozowników z płynem dezynfekującym w strefie wejścia, nie zakładacie rękawiczek sięgając po pieczywo, nie zakrywacie ust kaszląc i kompletnie macie w dupie zachowanie odległości między sobą.
– grzmi pracowni Biedronki.
Biedronka jest traktowana jako miejsce spędzenia wolnego czasu
To nie wszystko, zdaniem pana Pawła emeryci traktują sklep jako miejsce spaceru.
Codziennie po kilka razy słyszę od osób starszych, które z Biedronki zrobiły sobie spacerniak, że już oni się nie martwią bo się już nażyli… Boże jakie to samolubne! Może inni się nie nażyli! Wielu z Was ma w rodzinie lub wśród przyjaciół osoby, które nawet nie podejrzewacie o dolegliwości.
Sam pracownik Biedronki cierpi na choroby przewlekłe i bardzo się martwi o byt swojej rodziny, gdyby zachorował na koronawirusa.
Sam w wieku 33 lat mam nadciśnienie, arytmię serca i cukrzycę. Wiedzieliście o tym? Nie, bo biorę lekarstwa, ktore pozwalają mi się czuć dobrze. Wielu ludzi dookoła Was może mieć podobne problemy a Wy (nie)świadomie ich narażacie chodząc do sklepu po bzdury, które za cholerę nie są Wam niezbędne. Ktoś by powiedział “jesteś w grupie ryzyka to siedź w domu, a nie łazisz do pracy” ale jak ostatnio sprawdzałem to pieniędzy nie znajduję pod wycieraczką. Muszę pracować bo mam tak samo jak i Wy rachunki i zobowiązania. I wiecie co? Cholernie się boję. Boję się, że jak mnie dopadnie te kurestwo, to mogę się nie podnieść. A ja nie jestem samolubny, mam rodzinę, dzieci. I chce dla nich żyć i być zdrowy, tak samo jak chcę aby oni tacy pozostali. A Wy, Ci którzy lekceważycie zagrożenie, bądź się nażyliście pomyślcie o nas. Nie bądźcie tacy samolubni. Jeżeli potrzebujecie środków do życia – nasz asortyment Wam je zapewni i zapraszamy. Ale błagam – lecieć do sklepu po chipsy czy gumy- dajcie sobie spokój.
– apeluje na koniec pan Paweł.
Podziel się:
Chcesz być na bieżąco? Subskrybuj nas w Google News.