“Bańki szkolne”- nowy pomysł na walkę z koronawirusem w placówkach oświatowych. Czym są te bańki?

„Bańki szkolne” to nowy pomysł rządu na powrót dzieci do szkół. Koniec ferii zbliża się wielkimi krokami. W związku z tym rodzice zastanawiają się co dalej z dziećmi.

Czym są i na czym mają polegać “Bańki szkolne”? Czy nowy pomysł ministra edukacji Przemysława Czarnka wejdzie w życie?

“Bańki szkolne”- nowy pomysł na walkę z koronawirusem

“Bańki szkolne”- nowy pomysł na walkę z koronawirusem. Mimo, że ferie dobiegają końca to wciąż nie wiadomo kiedy dzieci wrócą do szkół. Już jakiś czas temu minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował że jeśli liczba zachorowań będzie w okolicach 10 tys. dziennie, dzieci wrócą do szkół 18 stycznia.

Jednak na ostatniej konferencji w sprawie powrotu uczniów do szkół, minister edukacji Przemysław Czarnek podkreślił, że „to nie jest ostateczna decyzja o powrocie do szkół”:

To jest ogłoszenie wejścia w fazę praktyczną przygotowań do ewentualnego powrotu. O tym, czy ten powrót nastąpi zdecyduje pan premier w przyszłym tygodniu, po dodatkowych konsultacjach z Radą Medyczną.

Decyzja nie jest jeszcze podjęta jednak cały czas trwają rozmowy ze specjalistami. Między innymi z radą konsultacyjną bezpieczeństwa w edukacji. W skład tejże rady wchodzą dyrektorzy różnych placówek edukacyjnych, kuratorzy a także specjaliści od epidemiologii i wirusologii.

To wszystko doprowadziło nas do rekomendacji, które zostaną przekazane dyrektorom szkół na wypadek, gdyby rzeczywiście decyzja w przyszłym tygodniu mogła być pozytywna co do powrotu klas I-III do stacjonarnej nauki w szkołach.

Jak przekazał minister Czarnek:

Decyzja będzie podyktowana tym, w jaki sposób będzie rozwijać się pandemia, bo te okoliczności są bardzo dynamiczne – zmieniają się z dnia na dzień.

Nowy pomysł rządu

Jak wynika z informacji przekazanych przez “Gazetę Wyborczą”, Przemysław Czarnek przedstawił nowy pomysł rządu na powrót dzieci do szkół. Dzieci miałyby wrócić w „bańkach”.

Dzieci pójdą do szkół w tzw. bańkach – będą klasy od klas oddzielone, nie będą się ze sobą te klasy spotykały, nie będzie również spotkań między nauczycielami. Po to to wszystko, żeby zachować maksimum bezpieczeństwa na tyle, na ile się da, bezpieczeństwa pandemicznego w szkole.

Ten pomysł jednak nie jest inicjatywą ministra. Takie metody funkcjonują w szkołach alternatywnych już od wielu lat. Dzieci uczą się w małych grupach, często poza szkołą i zajęcia są prowadzone przez jednego nauczyciela.

O wprowadzenie metody „baniek szkolnych” w sierpniu apelowała m.in. Federacja Inicjatyw Oświatowych i Wojciech Gawlik, nauczyciel fizyki, matematyki i chemii, założyciel fundacji Edu-Klaster:

Nasz pomysł był jednak inny: dwóch nauczycieli na jedną, trzydziestoosobową klasę. Nauczyciele pracują zmianowo. Wchodzą w grupę, poznają dzieciaki, wiedzą o ich słabych i mocnych stronach. Znają ich problemy. Dzięki temu mniej uczniów może się „zgubić” w tym systemie.