17-latek pobity za kolorowe włosy! Teraz boi się wyjść z domu

17-latek pobity za kolorowe włosy. To nie pierwsze wydarzenie, do którego doszło w Wałczu. W naszym kraju coraz częściej dochodzi to tego typu zdarzeń.

Sprawca pobicia został już za zatrzymany. Jednak nie przebywa on w areszcie. Jak się okazało wystarczy w tej sprawie nałożony na niego dozór policyjny.

17-latek pobity za kolorowe włosy

17-latek pobity za kolorowe włosy. Zdarzenie miało miejsce w okolicy jednego z parków w Wałczu, na promenadzie nad Jeziorem Zamkowym. Podczas spaceru z 10-letnią siostrą i 15-letnią koleżanką młody chłopak został zaczepiony przez 28-letniego Piotr Ż. Jednak w pierwszej kolejności mężczyzna zwrócił się wulgarnie do młodszej siostry chłopaka. Dopiero później swoją agresję przeniósł na chłopaka.

Uderzał pokrzywdzonego w głowę metalowym narzędziem przypominającym broń. Nieletni doznał urazu głowy -informuje asp. Beata Budzyń z Komendy Powiatowej Policji w Wałczu.

Wiele podobnych incydentów

Do tego wydarzenia doszło 14 sierpnia. Prawdopodobnie nie był to pierwszy atak ze strony tego mężczyzny. Na początku miesiąca przy ulicy Kilińszczaków doszło do podobnego zdarzenia. Wówczas mężczyźnie również nie spodobała się grupka nastolatków.

Jednego z małoletnich uderzył z otwartej ręki w twarz, co spowodowało u niego uszkodzenie okularów leczniczych. Straty oszacowano na kwotę 600 złotych – oznajmia Budzyń. I dodaje:

Zachowania sprawcy były bardzo podobne. On w pierwszej chwili zaczepiał słownie przechodzących nieopodal małoletnich. Były to słowa z podtekstem o odmiennej orientacji seksualnej, po czym atakował małoletnich znienacka poprzez uderzenia- kontynuowała

Dlaczego dochodzi to ataków?

W tej sprawie dziwi i zaskakuje wiele faktów. Między innymi zachowanie świadków. Atak na 17-latka i dziewczynki widziało co najmniej kilka osób ponieważ doszło do niego na promenadzie nad Jeziorem Zamkowym. Nikt nie stanął w obronie dzieci oraz nie nie wezwał karetki, ani policji. Dopiero gdy 10-latka poinformowała rodziców to oni wezwali odpowiednie służby.

Również policja – pomimo, że sama przyznala, że atak miał miejsce z powodu domniemanej orientacji seksualnej, to – o ile wiadomo – mężczyźnie nie postawiono zarzutu o atak na tle homofobicznym. Przedstawiła mu tylko zarzuty związane z uszkodzeniem ciała i zniszczenia mienia.

Najgorszy jednak wydaje się fakt, że Piotr Ż. prawdopodobnie co najmniej już 2 razy w krótkim odstępie czasu dopuścił się podobnych pobić, to nie został aresztowany i nie przebywa w areszcie. Obowiązuje go jedynie dozór policyjny.